Ostatni okres był bardzo gorący dla sprzedawców oraz monterów fotowoltaiki.
Było to związane ze zmianą formy rozliczenia wyprodukowanej energii przez gospodarstwa domowe. Chodzi o przejście z systemu upustów na net-billing. Ten drugi system wydłuży czas zwrotu z inwestycji.
Stare (korzystniejsze zasady) obowiązywały do końca marca 2022 roku. Zmiana, która nastąpiła spowodowała eksplozje zainteresowania fotowoltaiką na starych zasadach. Dochodziło do takich sytuacji, że klienci przedkładali montaż paneli fotowoltaicznych nad wymianę starego dachu. Sprzedawcy również nie martwili się o to czy montaż na zniszczonym dachu będzie możliwy. Liczyła się tylko kolejna sprzedaż. A montaż? To przecież zadanie monterów.
Takie zlecenie i do nas dotarło. Montaż na 100 letniej dachówce.
Klientowi na wstępie zaznaczyliśmy, że dachówka nie wygląda najlepiej i jeśli będzie pękać to wycofamy się z montażu. Początek nie był jednak najgorszy ponieważ na dach dostałem się od strony strychu, rozebrałem część dachówek i od tamtej strony przykręciłem haki. Także przy pierwszym rzędzie nie było potrzeby wychodzenia na dach. Jednak problem pojawił się przy kolejnych. Nawet delikatne wsparcie się kolanem na dachówce powodowało pękanie lub rozbicie dachówek.
Bardzo nie lubię rezygnować z rozpoczętych zleceń. Dlatego, podjąłem jeszcze jedną próbę dokończenia. Tym razem bez spierania się na dachówkach poza na łatami. Na początku plan wydawał się dobry, jednak po przykręcenia do haków pierwszego profilu dachówki zaczęły pękać (pod hakami) w przypadku wsparcia się na profilu.
Teoretycznie dałoby się założyć całą konstrukcję odsuwając dachówki i spierając się tylko na łatach jednak kłopoty pojawiłby się podczas kładzenia paneli fotowoltaicznych. Nie ma możliwości montażu paneli nie spierając się na konstrukcji. Wtedy dopiero dachówki zaczną pękać. Wymiana uszkodzonego pokrycia bez rozebrania fragmentu konstrukcji (oraz zdjęcia paneli) jest niemożliwa. Wszystko to sprawiło, że musieliśmy zrezygnować z tego montażu.
Klient był poinformowany o tym, że montaż na tym dachu może się nie udać. Pomimo tego nie był zadowolony i wcale się mu nie dziwie. Realizowaliśmy te zlecenie jako podwykonawcy - sprzedawca obiecywał cuda, a my mieliśmy je spełnić. Problem jest tylko w tym, że my nie jesteśmy cudotwórcami.
Lekcją jaką wynieśliśmy z tego zlecenia jest taka, że czasami lepiej odpuścić.
Inne dachy na, których nie zamontuję fotowoltaiki: